poniedziałek, 6 lutego 2012

~ 1 ~

*słoneczna sobota - jesień - około godziny 15*

- Czy ty jetsteś normalny? - zapytałam ze smiechem Peter'a.
- No co? NIe chcesz ze mną jechać? - zapytał ze smutkiem w oczach.
- Kochanie, nie patrz tak na mnie - pogłaskałam go po policzku - Pewnie i tak nie będę mogła, bo rodzice się nie zgodzą - powiedziałam ze smutkiem.
- Przynajmniej się zapytaj!
- No dobrze, dobrze.
W tym momencie dostałam sms'a od mamy, żebym już wracała, bo ma mi coś ważnego do przekazania. Pożegnałam się z misiaczkiem i ruszyłam do domu. Po drodze wstąpiłam do sklepu i kupiłam sobie chipsy, ponieważ miałam zamiar pooglądać jakiś film.

- Hej mamo! Już jestem! - krzyknęłam zamykając drzwi.
- Jesteśmy w salonie.
Weszłam do słonecznego pokoju. Na kanapie siedziała mama uśmiechnięta od ucha do ucha i tato oglądający tlewizję. Mama chwyciła pilota i nacisnęła czerwony guzik co spowodowało dziwną minę taty.
- Usiądź. Mamy Ci coś ważnego do powiedzenia. - wskazała miejsce naprzciwko nich.
- Też chciałabym z wami o czymś porozmawiać. - poinformowałam ich siadając na wyznaczone miejsce.
- Pozwolisz, że my pierwsi?
- Oczywiście, słucham.
- No więc, pamiętasz jak byłaś mała prosiłaś Świętego Mikołaja o młodszą siostrzyczkę lub braciszka? - zapytała nie pewnie.
- Tak. - uśmiechnęłam się życzliwie.
- Twoje życznie się spełniło! - mama krzyknęła wstając i przytulając się do mnie. Oszołomiałam. Mama w ciąży!? To niemożliwe.
- A ty co nam chciałaś powiedzieć? - z przemyśleń wyrwał mnie głos ojca.
- Ja? A no tak. No, bo jest taka sprawa. Peter mi zaproponował wyjazd do Paryża na miesiąc. Chciałam się zapytać o zgodę. - popatrzyłam niepewnie na rodziców.
Mina rodziców była niezadawalająca.
- Aria, mama jest w ciąży. To chyba nie za odpowiedni czas na taki wyjazd. - tato popatrzył na mnie znad swoich okularów.
- Rozumiem. W takim razię muszę się spotakć z Peter'em i mu to powiedzieć będę na kolację.
Ucałowałam rodziców i wybiegłam na ulicę, pisząc sms do Peter'a informując go o spotkaniu za 10 minut w parku.


Peter siedział już na "naszej" ławce. Gdy mnie zobaczył wstał i podszedł do mnie. Pocałował mnie w policzek i usiedliśmy na ławce.
- I jak możesz jechać? - spytał z entuzjazmem.
- Peter, słuchaj - zaczęłam chwytając jego dłoń - dopiero sie dowiedziałam, że moja mama jest w ciąży. Sam wiesz w takiej sytuacji nie ma o czym mówić. - uśmiechnęłam sie lekko  do niego.
- To nawet nie zapytałaś się o to? - chłopak rzucił na mnie rozczarowane spojrzenie.
- Zapytałam się, ale sam tata stwierdził że to nie jest odpowiedni czas na taki wyjazd.
- Szkoda. Bardzo chciałem tam z Tobą jechać. W końcu to miasto miłości - uśmiechnął się pokazując przy tym swoje słodkie dołeczki w policzkach.
- Wiesz co? Mam pomysł. Może ty tam pojedziesz zrobisz zdjęcia i zdasz mi relację z tego jak tam było i następnym razem pojedziemy razem? - zapytałam z iskierkami w oczach.
- Okej. Dobry pomysł. - uśmiechnął się.
- Kiedy masz samolot? - zapytałam patrząć na ekran telefonu w celu sprawdzeniu która jest godzina.
- Jutro o 15.30 przyjdziesz?
- Pewnie! Co to za pytanie? - popatrzyłam na niego ze śmiechem. Złapał mnie za talię i zaczął gilgotać. Zaczęłam się przeraźliwie śmiać i wyrywać. Ludzie patrzyli na nas jak na wariatów. Nam to nie przeszkadzało. Liczylismy się tylko my. Biegaliśmy za sobą śmiejąc się. Naszą zabawę przerwał telefon od mamy Peter'a. Musiał wracać do domu, bo jego mama panikowała, że się nie zdąrzy spakować.

Weszłam do domu, sciągnęłam moje trampki, podeszłam do kuchni po cos zimnego do picia i wyszłam po schodach do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i spojrzałam na zdjęcie stojące na komodzie nocnej obok łóżka. Byłam tam ja i Peter. Pamiętam to dokładnie. To było drugiego września. Poszłyśmy ze Spencer do Disneylandu. Spens poszła po milkshaka a ja siedziałam na ławce. Gdy wstawałam jakiś chłopak wjechał we mnie deskorolką. Upadliśmy. Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy. Tą chwilę przerwała Spencer, która satała nad nami i chrząkała znacząco. Wsatliśmy i się przedstawiliśmy. Okazało się, że Peter to równy gość i spedziliśmy ten dzień z nim. A zdjęcie było zrobione pod moim domem, jak się żeganliśmy. Chciałabym powrócić do tamtych czasów.
Sięgnęłam po laptopa i puściłam swoje ulubione piosenki i zaczęłam przeglądac różne portale plotkarskie i społecznościowe. Gdy wszystko ogarnęłam wyłączyła laptopa i zeszłam na dół pooglądać telewizję. Siedząc w salonie rozmwiałam z mamą. Pytała sie mnie kiedy Peter leci do Paryża i takie tam.

*Ranek następnego dnia*

Wstałam. Nie wiem jak to zrobiłam. Położyłam się wczoraj o 3 nad ranem, bo oglądałam anime. Musze sprężać, bo nie zdążę do szkoły. Szybko umyłam się i ubrałam swoje czerwone rurki i bluzkę z flagą Wielkiej Brytani. Włosy spięłam w kucyka. Pomalowałam się lekko i zeszłam na dół na śniadanie. Po całym domu roznosił się wspaniały zapach jajecznicy z cebulką i szczypiorkiem. Usidłam przy stole. Przywitałam się krótkim "Dzień dobry". Tata jak zwykle zaciekle czytała gazetę, a mama stała przy blacie kuchennym i kończyła robić śniadanie. Wzięłam pierwszą lepszą gazetę, aby zabić czas czekając na jajecznice. Okazało się, że był to miesięcznik, który moja mama kupowała namiętnie. Przewróciłam kilka pierwszych stron reklam i natrafiłam na spis treści. Pełen był różnych skandali, nowości muzycznych, telewizyjnych czy modowych. Przeleciałam wzrokiem całość. Zaciekawił mnie jeden z artykółów. Przewróciłam na daną stronę. "Lubi starsze, czy to tylko dla pokazu?". Przed oczmi ukazał mi się wielki nagłówek a obok zdjęcia jakiegoś chłopaka i kobiety. Przeczytałam kawałek. To był Harry Styles i Caroline Flack. Nie znałam ich. Po głębszych wczytaniu się w artykół dowiedziłam sie, że chłopak śpiewa w zespole One Direction i ma , a kobieta jest prezenterką telwizyjną. Szczerze mówiąc różnica wieku była duża. Moim zdaniem w zwiąkach nie powinno tak być, ponieważ wtedy partnerzy się kłócą. Z przemyśleń wyrwała mnie mama podając mi talerz z porcją  jajecznicy oraz z kromką chleba. Obok postawiła herbatę. Zasiadła przy stole, tato odłożył gazetę i zaczęliśmy jeść. Uwinęłam się w dwadzieścia miniut. Odstawiłam naczynia do zlewu. Weszłam na górę po schodach, chwyciłam swoją torbę i zbiegłam na dół. Porzegnałam się z rodzicami, ubrałam swoje czerwone trampki i niebieską bojsbolówkę i ruszłam w drogę do szkoły.


Pierwsze mieliśmy historię. Znienawidzony przedmiot przeze mnie. Na ławce pod klasą czekała już na mnie Spencer. Podeszłam do niej i dałam jej buziaka w policzek na powitanie.
- Hej. Jak tam Peter? - poruszła dziwnie brwiami przez co dostałyśmy atak śmiechu.
- Chciał abym z nim pojechała do Paryża. - powiedziałam spuszczając głowę.
- Zgodziłaś się? - zapytała z ciekawością.
- Ja bym pojechała, ale rodzice...
- Jaki był powód? - spytała marszcząc czoło.
- Moja mama jest w ciąży, a w takim przy... - nie dane mi było skończyć, bo Spenc zaczęła się drzeć "Będę ciocią!". Skakała, piszczała, biegała. Cieszyła się chyba jeszcze bardziej niż ja. NIe żebym nie była szczęśliwa z tego powodu, ale ona... ona zawsze była taka szalona i w ogóle. Dzwonek zadzwonił. Spenc się uspokoiła, ale banan z buzi jej nie schodził. Weszliśmy do klasy, gdzie siedziała już pan Dave. Usiadliśmy na swoich miejscach, a nauczyciel podszedł do tablicy i zaczął pisać temat. Poczułam wibracje w kieszeni. Sięgęłam po telefon. Sms od mamy. Otworzyłam widomość i szybkim biegiem udałam się do szpitala. Mama napisała mi, że Peter miał ciężki wypadek i leży w szpitalu w stanie krytycznym.

____________________________________________________

Za wszelakie błędy przepraszam!

No to tak. Mój blog o One Direction. Początek jak zawsze nie ciekawy, ale rozkręci się :D
Mam nadzieję, że się podoba :)
Mój twitter : @1D_magda
Proszę o opinię
Do zobaczenia : >

2 komentarze:

  1. Ciekawa Historia. ;P Czekam na dalszą część ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. `świetny bloog ! . sorry , za spam . Ale dopiero w sumie zaczełaam . http://nofashion-nolife.blogspot.com/ obesrwuję i liczę na to samo . ; )

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania! ;)